Samotność to dla każdego coś innego, ma wiele odsłon. Jedni czują się samotni bo nie mają rodziny, spędzają swoje życie w ośrodkach dla osób niepełnosprawnych lub starszych, a gdy jest się samotnym w kręgu rodzin, co wtedy...?
Taka samotność jest najgorsza. Dni życia na wózku są takie same, nie różnią się od siebie, rutyna jest wszechobecna- pobudka, toaleta, śniadanie, obiad, kolacja, spanie i tak przez 365 dni w roku. Gdy próbujemy coś zmienić rodzina jest oburzona, bo czegoś więcej chcemy. Ale przecież mamy wszystko w ich mniemaniu. Tylko my pragniemy żyć, a nie egzystować.
Wózek nie może nas ograniczać. Pragniemy spełniać swoje marzenia, chcemy tworzyć własne projekty, chcemy mieć własne rodziny. To ostatnie jest najtrudniejsze do zrealizowania, ponieważ rodzina i społeczeństwo widzi większość osób niepełnosprawnych na wózku poprzez pryzmat ich niepełnosprawności. Czyli niezdolnych do tworzenia relacji z drugą osobą, do zawarcia związku i samodzielnej egzystencji. Przecież mamy do pomocy wiele sprzętów dla osób niepełnosprawnych, są dostępne wózki elektryczne czy też przystawki do wózków inwalidzkich, skutery- pomagają nam fukcjonować w życiu codziennym. Są dostępne nawet za darmo tylko trzeba wiedzieć gdzie i jaki wniosek złozyć żeby uzyskać odpowiednie dofinansowanie.
Jednak w dużej mierze w mniemaniu rodziny najlepiej jest gdy niepełnosprawny członek rodziny siedzi sobie w swoim pokoju na wózku, wpatrzony w ekran komputera i nie trzeba mu poświęcać czasu, prócz minimum. Taka osoba patrzy na mijające życie jak na film lub na życie, z którego została wykluczona. Staje się obojętna, zamknięta w sobie, zgorzkniała. Gdy nastaje noc i przychodzi sen, cichutko wzdycha, że może jutro będzie „inne” i nie będzie samotna.